czwartek, 7 lipca 2016

Od Sky cd: Jasper'a

Wpatrywałam się w taflę wody, była tak piękna, ale bałam się jej dotknąć, bo mogła zmienić się w lód, a nie chciałam żeby te piękne gwiazdy zniknęły. Całkowicie zatopiona w myślach zapomniałam, że za mną dalej stoi Jason. Więc, gdy spytał.
- Jak Ci się tu podoba? - aż podskoczyłam, odwróciłam się i odparłam.
- Piękne. - przyglądał mi się dłuższą chwilę, za długą i aż poczułam się lekko skrępowana, ale nie dałam po sobie poznać mimo, iż widziałam, że jest coraz bliżej nie odsuwałam się, dałam mu czas na zaprzestanie tego co próbował zrobić.
- Nie bardziej niż Ty. - odparł kokieteryjnie i mrugnął. Zarumieniłam się mimowolnie, wiedziałam jakim typem faceta jest Jason, więc wzięłam to jako zwykły koleżeński komplement.
- Podoba mi się twoja umiejętność, ale nie dogadamy się. - powiedziałam zamyślona, chłopak zmarszczył brwi i przyjrzał mi się uważnie, a po chwili odparł.
- Dlaczego? - chyba go lekko uraziłam.
- Nie chciałam sprawić Ci przykrości, po prostu posiadamy dwie przeciwne moce, ja władam lodem, no właściwe też wodą, bo lód to woda tyle, że w innym stanie skupienia... - powiedziałam, a potem skarciłam sama siebie za to, że jestem taka wymądrzała.
- Pokaż mi. - odparł bez skrępowania.
- Nie tutaj, wracajmy już. - powiedziałam i powoli zaczęłam kierować się w stronę instytutu, a chłopak ruszył w ślad za mną. Przez drogę nie zamieniliśmy nawet słowa, a tuż przed moim pokojem powiedziałam cicho. - Chcesz wejść? - uśmiechnął się szeroko i odparł entuzjastycznie.
- No myślałem, że nie zapytasz. - otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a on za mną i zamknął drzwi. - To skoro już jesteśmy w środku to pokaż mi co potrafisz. - uśmiechnął się.
- Pewnie, rozgość się. - podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy, a z szafki obok szklankę i drewniany patyczek. Nalałam sok do szklanki i wetknęłam w sam środek płynu patyczek, a potem dotknęłam ręką szklanki. Po chwili szkło zaszło szronem, a zawartość zmieniła się w lód.



- Więc to miałaś na myśli, mówiąc, że się nie dogadamy. - roześmiał się i wstał, podszedł do mnie, stał tak blisko, że niemal czułam jego oddech na sobie, a potem zbliżył się na tyle, iż czułam jego wargi na karku, drgnęłam. Pocałował mnie w szyję, odwróciłam się szybko i ruszyłam żwawym krokiem na kanapę. 
- Podoba Ci się w Instytucie? - spytałam sztywno.

Jason/Jasper? ( Może Jason uratuje sytuację xd ) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz