czwartek, 30 czerwca 2016

Od Skylar cd: Jasper'a

Nastał wieczór, leżąc już dawno w łóżku oglądałam jakiś film, strasznie ckliwy, ale znośny. W pewnym momencie coś zapukało mi do okna, wstałam i wyjrzałam, a za nim stał Jason, a raczej zwisał, bo mój pokój znajdował się na piętrze. 
- Cześć! - powiedział z entuzjazmem, a ja bardziej przejęta tym, że może zrobić sobie krzywdę odparłam.
- Za chwilę zlecisz... - spojrzał na mnie spod długich rzęs i mruknął karcąco. 
- Nieładnie zmieniać temat i nie odpowiadać na "cześć" lub "dobry wieczór". - wyszczerzył zęby w uśmiechu i dodał. - Czuję się urażony, dlatego w ramach wynagrodzenia tak potwornej krzywdy musisz udać się ze mną na spacer tak pięknej nocy. - prawdę mówiąc zaskoczył mnie tym, aczkolwiek wpuściłam go do pokoju, wślizgnął się przez okno, które przed chwilą otworzyłam i rozsiadł się na łóżku. - Przytulnie. - odparł i położył się na pościeli. - uśmiechnęłam się, a potem odparłam. 
- Nie przyzwyczajaj się, przecież chciałeś iść na spacer. - podeszłam do szafy i wybrałam ciemno zieloną bluzkę i czarne rurki, dla dopełnienia kompletu chwyciłam po drodze czarną skórzaną kurtkę z rękawami 3/4 i buty sznurowane za kostkę, skierowałam się do łazienki i tam zmieniłam ubrania. Wyszłam stamtąd po około 15 minutach i odparłam. - Możemy iść, wybacz, że tak długo. 
- Warto było czekać. - mruknął podnosząc się z łóżka, zarumieniłam się, ale dalej trzymałam fason. 
-  Cóż, przestań mi tu słodzić i chodźmy. Sam mówiłeś, że noc jest piękna. - jego uśmiech zrobił się momentalnie szerszy, a on sam przestępując z nogi na nogę powiedział.
- Jestem skłonny tu zostać. - mruknął przy tym przeciągle i spojrzał na mnie łapczywie, podeszłam i uderzyłam go żartobliwie w ramię, chwycił mnie jednak za nadgarstek, a drugą ręką przyciągnął w talii, potem zrobił coś, czego się akurat najmniej spodziewałam, okręcił mnie wokół mojej własnej osi, tak jak w tańcu i dalej trzymając moją dłoń w uścisku swojej poprowadził mnie na dwór. Wciągnęłam w nozdrza zimne nocne powietrze, przepełnione wonią czegoś słodkiego, a potem zachwycona widokiem jakże dużego księżyca w pełni powiedziałam.
- Hmm... Miałeś rację, jest pięknie. - przyglądał mi się z boku, ale nic nie mówił, tylko się uśmiechał. Ruszyłam więc alejką wzdłuż linii potoczku, który przecinał dziedziniec Akademii i rozglądałam się z zachwytem.

Jasper/Jason? ( ciekawi mnie ciąg dalszy :) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz