Czułam się niezręcznie po tej całej sytuacji na korytarzu, powinnam bardziej uważać, ale przyznaję był szarmancki. Był ubrany w niebieską koszulę w niebiesko-czarną kratę i czarne rurki. Po całym zdarzeniu poszłam do biblioteki, musiałam powtórzyć historię, no i ewentualnie trochę poczytać. Rozsiadłam się wygonie i otworzyłam podręczniki. Po jakimś czasie poczułam na sobie czyjeś spojrzenie, podniosłam wzrok, patrzył na mnie nieznajomy mi dotychczas chłopak, jednakże nie było nic do oglądania i wróciłam do jakże interesującej historii wojny secesyjnej, o której swoją drogą wiedziałam bardzo dużo, ale jak to mawiają "Przezorny zawsze ubezpieczony" i tym sposobem ślęczę nad czymś, co umiem.
- Cześć. - usłyszałam całkiem ładny męski głos, podniosłam wzrok po raz kolejny i oto przede mną stanął nie kto inny, jak ten chłopak, który chwilę wcześniej wpatrywał się we mnie, jakbym miała coś na twarzy.
- Hej. - odparłam i uśmiechnęłam się lekko, a potem wróciłam do lektury.
- Co czytasz? - dopytywał nieznajomy, ale z czystej uprzejmości odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Czy my się znamy? - wydawał się lekko zaszokowany, ale starał się przynajmniej odpowiedzieć.
- No cóż... My nie... Eeee. Nie nie znamy. - powiedział szybko i potarł lekko kark.
- Skylar. - odparłam i uśmiechnęłam się do nieznajomego.
Jasper/Jason? ( To nic, ciamajdy są urocze :3 )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz