środa, 1 czerwca 2016

Od Jack'a cd. Skylar



I zostałem sam. Samiutki jak palec. Ta dziewczyna wywarła na mnie chyba dobre wrażenie. Dobra, pora wejść do pokoju, powiedziałem do Siebie. Gdy przekręciłem kluczyk i pociągnąłem za klamkę, moim oczom ukazał się niezbyt duży, ale jednak przytulny pokój. Myślałem, że mutanci żyją w lepszych warunkach, ale no cóż, trzeba to jakoś przeżyć. Rozsiadłem się. Powoli zacząłem się rozpakowywać. Miałem mało rzeczy, pożar strawił dosłownie wszystko, ale nie chce o tym opowiadać. Usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiłem się. To dopiero pierwszy dzień, a już mam gości? Podszedłem i otworzyłem. Moim oczom ukazała się Skylar.

-Hej. Zapomniałam Ci powiedzieć, że zajęcia zaczynają się codziennie o 8:00. Nie przejmuj się, nie zawsze musisz być punktualny.- Uśmiechnęła się ironicznie.

-Dzięki.- powiedziałem, po czym nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. Nie wiem dlaczego Skylar nie pożegnała się i nie chciała wrócić do swojego pokoju.

-Może wejdziesz na chwile do mnie?- wymruczałem. Skóra stanęła mi dęba, puls przyspieszył, a źrenice zrobiły się niesamowicie wielkie. -Chce się tylko lepiej poznać.- dodałem, aby nie pomyślała, że jestem jakiś narwanym chłopakiem.

-Pewnie, czemu nie.

Wtedy wewnątrz mnie coś wybuchło. Czułem, jak rozpala się we mnie niesamowicie wielki ogień. To było coś niesamowitego. Miałem nadzieje, że to tylko początek.




Skylar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz