czwartek, 30 czerwca 2016

Od Skylar cd: Jasper'a

Nastał wieczór, leżąc już dawno w łóżku oglądałam jakiś film, strasznie ckliwy, ale znośny. W pewnym momencie coś zapukało mi do okna, wstałam i wyjrzałam, a za nim stał Jason, a raczej zwisał, bo mój pokój znajdował się na piętrze. 
- Cześć! - powiedział z entuzjazmem, a ja bardziej przejęta tym, że może zrobić sobie krzywdę odparłam.
- Za chwilę zlecisz... - spojrzał na mnie spod długich rzęs i mruknął karcąco. 
- Nieładnie zmieniać temat i nie odpowiadać na "cześć" lub "dobry wieczór". - wyszczerzył zęby w uśmiechu i dodał. - Czuję się urażony, dlatego w ramach wynagrodzenia tak potwornej krzywdy musisz udać się ze mną na spacer tak pięknej nocy. - prawdę mówiąc zaskoczył mnie tym, aczkolwiek wpuściłam go do pokoju, wślizgnął się przez okno, które przed chwilą otworzyłam i rozsiadł się na łóżku. - Przytulnie. - odparł i położył się na pościeli. - uśmiechnęłam się, a potem odparłam. 
- Nie przyzwyczajaj się, przecież chciałeś iść na spacer. - podeszłam do szafy i wybrałam ciemno zieloną bluzkę i czarne rurki, dla dopełnienia kompletu chwyciłam po drodze czarną skórzaną kurtkę z rękawami 3/4 i buty sznurowane za kostkę, skierowałam się do łazienki i tam zmieniłam ubrania. Wyszłam stamtąd po około 15 minutach i odparłam. - Możemy iść, wybacz, że tak długo. 
- Warto było czekać. - mruknął podnosząc się z łóżka, zarumieniłam się, ale dalej trzymałam fason. 
-  Cóż, przestań mi tu słodzić i chodźmy. Sam mówiłeś, że noc jest piękna. - jego uśmiech zrobił się momentalnie szerszy, a on sam przestępując z nogi na nogę powiedział.
- Jestem skłonny tu zostać. - mruknął przy tym przeciągle i spojrzał na mnie łapczywie, podeszłam i uderzyłam go żartobliwie w ramię, chwycił mnie jednak za nadgarstek, a drugą ręką przyciągnął w talii, potem zrobił coś, czego się akurat najmniej spodziewałam, okręcił mnie wokół mojej własnej osi, tak jak w tańcu i dalej trzymając moją dłoń w uścisku swojej poprowadził mnie na dwór. Wciągnęłam w nozdrza zimne nocne powietrze, przepełnione wonią czegoś słodkiego, a potem zachwycona widokiem jakże dużego księżyca w pełni powiedziałam.
- Hmm... Miałeś rację, jest pięknie. - przyglądał mi się z boku, ale nic nie mówił, tylko się uśmiechał. Ruszyłam więc alejką wzdłuż linii potoczku, który przecinał dziedziniec Akademii i rozglądałam się z zachwytem.

Jasper/Jason? ( ciekawi mnie ciąg dalszy :) )

sobota, 25 czerwca 2016

Od Jasper'a/Jason'a CD. Skylar

- Jas... - zająknąłem się i ugryzłem w język. - Jas-per, miło mi. - uśmiechnąłem się delikatnie, a w duchu odetchnąłem z ulgą. Nie chciałem, aby znała moje pochodzenie albo jakikolwiek związek z tym debilem.
- Często demolujesz bibliotekę, czy zdarzyło Ci się to pierwszy raz? - spytała.
- Cóż... Różnie to bywa... Zdarzyło mi się już kiedyś, ale ten raz nie był najgorszy.
- Rozumiem. Od dawna tu jesteś?
- Jakby to powiedzieć... Całe życie... - mruknąłem, drapiąc się w kark. - A Ty?
- Od niedawna. - odparła. Chciałem coś powiedzieć, ale usłyszałem głos Ben'a.
- Jasper rusz się do roboty! I sprzątnij ten bałagan! - ryknął wychodząc z biblioteki.
- Robota czeka. - westchnąłem ciężko. - Miło było poznać. - uśmiechnąłem się jeszcze i poszedłem pozbierać książki. Siedziałem w bibliotece do późnych godzin. Nawet nie zorientowałem się, gdy nastał wieczór. Poinformowało mnie o tym dziwne uczucie. Zakręciło mi się w głowie.
- Jason... - syknąłem. Rozległ się śmiech.
- Zapomniałeś, ze przejmuję kontrolę w nocy, gdy jesteś najsłabszy. Wtedy zostajesz sam ze sobą...
- Skończ! - warknąłem i tym samym przegrałem. Kontrolę przejął Piroman.
- Dziękuję. - powiedział z sztuczną uprzejmością. - A teraz muszę odnaleźć tą uroczą pannę...
Wywróciłem oczami. Ten kretyn nigdy nie odpuszcza, a najgorsze, że po drodze krzywdzi innych. Wyszedł z zamku i wlazł na jedno z drzew. Nie wnikam, jak on to robi... Bez problemu znalazł się pod pokojem dziewczyny. Zapukał w okno, a po chwili pojawiła się w nim Skylar.
- Cześć! - zawołał radośnie.
- Za chwilę stad zlecisz... - powiedziała wystraszona.
- Nieładnie zmieniać temat i nie odpowiadać na "cześć" lub "dobry wieczór". - wyszczerzył się. - Czuję się urażony, dlatego w ramach wynagrodzenia tak potwornej krzywdy musisz udać się ze mną na spacer tak pięknej nocy. - oznajmił cały czas się szczerząc. Jak on to, do cholery robi?!? Na kobiety działa jak magnes, albo... ta, no! Kocimiętka! Zobaczymy, czy na nią też podziała jego urok. Skurkowaniec ma więcej oleju w głowie, niż przypuszczałem! Wie, że już nie pozwolę mu na kontrolę w ciągu dnia, a nocą praktycznie nie mam wyboru...

(Skylar? Mam nadzieję, że się połapiesz w sytuacji XDD)

środa, 22 czerwca 2016

Od Tetsuyi CD Rose

 Pożegnaliśmy się, po czym każde z nas udało się w swoją stronę, czyli do swoich pokoi. Po wejściu do mojego i zamknięciu drzwi, rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się czarnym, futrzastym stworzeniu, które spało sobie spokojnie, zwinięte w kłębek na moim łóżku. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- Hej, Ao! - zawołałem radośnie. - Nie przywitasz się ze mną?
Kot podniósł łebek i otworzył swoje wspaniałe, kobaltowe oczy. Ziewnął przeciągle, podniósł się powoli, po czym z gracją zeskoczył z łóżka i podszedł do mnie z ogonem wygiętym w charakterystyczny znak zapytania.
 Kucnąłem obok niego i podrapałem go za jedwabistymi w dotyku uszami. Odwdzięczył mi się cichym mruczeniem. Zaśmiałem się i przeciągnąłem, zerkając na wiszący na jednej ze ścian zegar.
- Opowiedzieć ci, co się dzisiaj stało?
Zerknąłem na kota, który jedynie zmrużył swoje ślepka. Uznałem to za przyzwolenie.

Następnego dnia postanowiłem pozwiedzać sobie trochę sam budynek ośrodka. Szedłem właśnie jednym z korytarzy, gdy zobaczyłem przed sobą znajomą postać.
- Hej, Rose! - przywitałem się, unosząc jedną dłoń. - Jak się dziś czujesz?

<Rose?>

Od Rose CD. Tetsuyi

Przyjrzałam się chłopakowi. Ciekawe jaką on ma przeszłość...może kiedyś się tego dowiem.
W końcu doszliśmy do zamku. Chłopak odprowadził mnie do mojego pokoju.
- No to do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
- Pamiętaj, jak się gorzej poczujesz idź do pielęgniarki.
- Dobrze. -uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju.

Tetsuya?

sobota, 18 czerwca 2016

Od Tetsuyi CD Rose

 Okay. Historia dziewczyny mnie zaskoczyła. Mieszkała w lesie? Tak po prostu? I mówiła o tym w tak spokojny sposób, nazywając to ciekawą przygodą? Co też musiało stać się w jej przeszłości?
- Nooo, a ty co o nim myślisz? - zapytała, kiedy milczałem pogrążony w myślach.
- O kim? 
- No, o ośrodku.
- Ach, no tak. - Zaśmiałem się nerwowo, pocierając dłonią kark. - Cóż... Szczerze mówiąc, to jeszcze nie mam zdania.
- Nie masz? - zdziwiła się.
- Zgadza się. Jestem tu od niedawna, więc wiesz... Z jednej strony musiałem wszystko zostawić za sobą, żeby tu przybyć, a z drugiej... Jeśli to miejsce pozwoli opanować mi moje moce i chociaż w jakiejś części lepiej przystosuje mnie do życia z nimi... Jeśli nie będą już więcej wchodzić mi w drogę, że tak powiem... To na pewno było warto tu przyjechać. Ale o tym przekonamy się dopiero z czasem.
Założyłem ręce za głowę i wbiłem wzrok w niebo nad naszymi głowami.

<Rose?>

wtorek, 14 czerwca 2016

Od Rose CD. Tetsuyi

- No więc...oprócz Ciebie, nie znam jeszcze nikogo takiego. A co do ośrodka, dobrze, że jest. Ja bynajmniej się z tego cieszę. -uśmiechnęłam się smutno- Tu mam dach nad głową, nie to co w lesie...
- W lesie?
- No...przez ostatni czas mieszkałam w lesie.
Chłopak patrzał na mnie zaszokowany.
- To nic złego -dodałam szybko- nawet fajny był taki...surwiwal? Nie powiem, ciekawa przygoda...tam właśnie znalazłam Sanę. Ale w ośrodku jest bardziej wygodnie.
Cisza...
- Nooo, a ty co o nim myślisz? 

Tetsuya?

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od Tetsuyi CD Rose

 Zaintrygował mnie fakt, że dziewczyna miała zdolności, dzięki którym znała i rozumiała wszystkie języki, także te zwierząt.
- Czyli... rozumiesz, co mówi twoja kuna? - zapytałem, przenosząc wzrok na futrzaste zwierzątko.
- Dokładnie - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem.
- A mówiła coś, teraz? - drążyłem temat.
- Chwilę po tym jak na mnie wpadłeś... że jesteś taki jak ja.
Uniosłem brwi w wyrazie zdziwienia.
- Mądre zwierzątko. Ciekawe skąd to wiedziała. Może to ta zwierzęca intuicja? - zapytałem ze śmiechem.
- Może. - Rose się uśmiechnęła.
Podniosłem wzrok na budynek, do którego zbliżaliśmy się z każdym krokiem.
- Wygląda na to, że już prawie jesteśmy na miejscu. Jesteś pewna, że dobrze się czujesz?
- Tak, jasne. Naprawdę nic mi nie jest.
- Skoro tak utrzymujesz... A powiedz mi może, co sądzisz, tak w ogóle, o tym ośrodku? Poznałaś już jakichś innych takich jak my?

<Rose?>

niedziela, 12 czerwca 2016

Od Rose CD. Tetsuyi

- Od wczoraj. -Hmm...co tu by jeszcze powiedzieć?- A w czym się specjalizujesz? Jakie masz zdolności?
- Mogę kontrolować, generować i manipulować falami dźwiękowymi. Mam też dużo lepszy słuch od innych. A ty?
- Mogę stać się niewidzialna. Znam też wszystkie języki, którymi posługują się ludzie, ale także inne zwierzęta i stworzenia.
- Czyli...rozumiesz co mówi Twoja kuna?
- Dokładnie. -uśmiechnęłam się.
- A mówiła coś, teraz?
- Chwilę po tym jak na mnie wpadłeś...że jesteś taki jak ja.


<Tetsuya?>

piątek, 10 czerwca 2016

Od Tetsuyi CD Rose

 Zaskoczyło mnie to, że Rose poruszyła temat instytutu dla mutantów. Nie spodziewałem się, że pierwsza dziewczyna jaką spotkam na mieście, po opuszczeniu właśnie tego miejsca będzie inna jego mieszkanka. Ależ dziwny zbieg okoliczności, prawda?
Zerknąłem na zwierzątko, które przytuliło się do dziewczyny i uśmiechnąłem się pod nosem.
- Więc masz na myśli ten instytut? - zapytałem w końcu, kładąc nacisk na przedostatnie słowo.
- Tak, ten w tym mieście - odpowiedziała dziewczyna, chociaż w jej głosie wyczułem pewne zawahanie.
- No, to wygląda, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.
- To znaczy, że...?
Uśmiechnąłem się.
- Zgadza się. Też jestem "mutantem" - to mówiąc nakreśliłem w powietrzu palcami znak cudzysłowu - oraz mieszkańcem tego instytutu. Co prawda, od niedawna, bo dopiero w tym tygodniu przyjechałem tu z Japonii. Ale nie będę zanudzał cię szczegółami - machnąłem lekceważąco ręką. - A ty od jak dawna tutaj jesteś?

<Rose?>

Andrew Biersack


Imię: Andrew
Pseudonim: Andy (woli, gdy właśnie tak się do niego mówi)
Nazwisko: Biersack
Wiek: 19 lat
Pochodzenie: USA, stan Ohio
Płeć: mężczyzna
Głos: (KLIK).
Charakter: Charakter Andrewa nie jest łatwy. Na pewno można powiedzieć, że mężczyzna to stuprocentowy realista. Czasami wkradnie się nuta pesymizmu, tylko optymizm nie wchodzi w grę. Wręcz kocha samotność. Nie lubi ludzi, którzy bez pozwolenia wpraszają się do jego życia. Gdy będzie chciał, sam szerzej otworzy się na ludzkość. Właśnie, otwarcie się. Andy jest bardzo, naprawdę bardzo tajemniczy, a przy tym małomówny. Gdy już musi "rozmawiać" zwykle ogranicza się do "tak" i "nie". Nigdy nie prosi o pomoc. Nawet w najcięższych życiowych sytuacjach działa na własną rękę. Nie jest też chętny do niesienia pomocy innym.
Aparycja: Andy jest wysokim, bo mierzącym 193 cm, mężczyzną. Na rękach, torsie i karku ma tatuaże, które uwielbia. Jego kruczoczarne włosy często postawione są lekko na bok. Szaroniebieskie oczy dodają mu tajemniczości. Kości policzkowe chłopaka są bardzo uwydatnione. W nosie ma kolczyk zwany "nostril ring". 
Umiejętności:
-Audiokineza
-Eksterioryzacja
-Telekineza
Zainteresowania: Śpiew, gra na pianinie, zjawiska paranormalne. 
Partnerka: Jeszcze nie spotkał kobiety, której mógłby oddać swoje serce.
Orientacja: Hetero
Rodzina: Rodzina się go wyrzekła.
Pokój: 33.
Klasa: B.
Historia: Czy jego historia jest ciekawa? Nie, ani trochę. Urodził się w arystokratycznej rodzinie, w pełni normalnej. Miał wszystko, czego chciał. Lecz z czasem pojawiły się jego zdolności i już nic nie było jak dawniej.
Zwierzę: Metallica
Inne: Nienawidzi kawy; jego ulubionym gatunkiem muzycznym jest post-hardcore i w tym gatunku się odnajduje;na pianinie zaczął grać, gdy miał 6 lat.
Inne zdjęcia: [X], [X], [X], [X].
Kontakt: Kocica123876

Od Rose CD. Tetsyui

Uśmiechnęłam się do chłopaka. To miło, że chciał mnie odprowadzić.
- Odpowiadając na Twoje pytanie, pochodzę z Azji, a dokładnie z Korei Południowej. I będzie mi bardzo miło jeżeli mnie odprowadzisz.
- No to gdzie idziemy?
Ruszyłam powoli w stronę zamku, ale nie byłam do końca pewna, jak mu to powiedzieć. Tesuya szedł obok mnie i wyczekiwał odpowiedzi.
- Słyszałeś może coś o instytucie dla mutantów, czy coś w tym stylu? -spytałam nie pewnie.
Tetsu wyglądał na zdziwionego moim pytaniem. Zastanowił się chwilę nad nim i odpowiedział:
- Tak, a czemu pytasz?
- No bo, właśnie tam się wybieram.
Teraz ja czekałam, aż on odpowie. Czułam jak po plecach przechodzą mi ciarki. Zawsze tak mam kiedy się denerwuję. Sana wyczuła mój niepokój i wyszła z kieszeni, wspinając się po kurtce. Usiadła mi na ramieniu i wtuliła się w moją szyję. Uśmiechnęłam się, wie jak mnie wesprzeć. Nagle Tetsuya się odezwał.


<Tetsuya?>

czwartek, 9 czerwca 2016

Od Tetsuyi CD Rose

- Ach, zapomniałam się przedstawić, jestem Rose.
Głos dziewczyny sprawił, że podniosłem gwałtownie głowę, przytomniejąc. Do tej pory bowiem przyglądałem się z zaciekawieniem jej uroczej, futrzastej towarzyszce. Uśmiechnąłem się przepraszająco, drapiąc przy tym w tył głowy.
- Wybacz, gdzie moje maniery? Jestem Nanase Tetsuya. Możesz mówić Tetsu, jeśli tak ci wygodniej.
Mrugnąłem do niej, po czym z przyzwyczajenia lekko skłoniłem głowę.
- Och, tutaj chyba się tak nie robi, prawda? - zapytałem, marszcząc lekko brwi. - No, w każdym razie, miło mi cię poznać, Rose. Pozwolisz, że zadam ci pytanie?
- Jakie? - zapytała.
- Właściwie to dwa - sprostowałem, kątem oka zerkając na kunę, która wpatrywała się we mnie swoimi małymi oczkami, poruszając przy tym nieznacznie pyszczkiem. - Po pierwsze, czy to tylko pozory, czy też rzeczywiście również pochodzisz z Azji? I po drugie, czy mogę cię odprowadzić albo coś w tym stylu? - Ponownie uniosłem kąciki ust w uśmiechu. - Czułbym się źle, gdybym cię tak po prostu zostawił, nawet jeśli uderzyłaś się tylko lekko.

<Rose?>

sobota, 4 czerwca 2016

Od Skyler cd: Jack'a

Zapomniałam przekazać chłopakowi jedną z ważniejszych rzeczy, więc zapukałam do jego pokoju. Otworzył i lekko się zarumienił.
- Hej zapomniałam Ci powiedziec ze zajecia zaczybaja sie codziennie o 8:00, ale nie przejmuj się nie zawsze musisz być punktualny. Uśmiechnęłam się i już już miałam iść,  Ale jednak coś mnie tu trzymało.
- Dzięki powiedział, a potem staliśmy w ciszy. Właściwie nie pożegnalna się i tylko stałam patrząc na niego.
- Może wejdziesz na chwilę do mnie? - odparł pół szepcze - Chcę się tylko lepiej poznać.
- Pewnie. Czemu nie. - Odparłam i weszłam do środka. Rozejrzałam się i stwierdziłam. - Przytulnie. - chłopak uśmiechnął się i zaproponował żebym usiadła. Miał bardzo wygodną kanapę.
- Chcesz coś do picia? - spytał i wstał czekając na moją odpowiedź.
- A co masz do zaproponowania? - spytałam uśmiechając się lekko. Chłopak podszedł do dużej białej komody i otworzył jedne drzwiczki, w których i dziwo znajdowała się lodówka.
- Chcesz zimne czy ciepłe napoje? - odparł przyglądając mi się uważnie.
- Zdam się na Ciebie. - Odparłam i rozsiadłam się wygodniej. Po chwili Jack wrócił z parującym kubeczkiem gorącej czekolady. - Mmm... dziękuję. - mruknęłam i rozsmakowałam się w swoim napoju. On popijał prawdopodobnie kawę. - Sam ją zrobiłeś? - spytałam kończąc czekoladę.
- Hmm... jeśli masz na myśli włożenie kapsułki do tego przyrządu, którego nazwy nie pamietam, to tak robiłem sam. - zaśmiałam się, a chłopak lekko się zarumienił, przyznaję był uroczy, gdy na twarz wstępował ten słodki rumieniec.

Jack? ;*

Od Rose CD. Tetsuyi

Chłopak wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać. Sana wdrapała się szybko po mojej nogawce, wbijając przy tym pazurki w moją nogę i wślizgnęła się do kieszeni kurtki.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Ból zaraz przejdzie, a Tobie wybaczam. Sama też jestem winna, bo również nie patrzałam gdzie idę. -uśmiechnęłam się.
"Rose, on też taki jest." usłyszałam cichy głos dochodzący z kieszeni. Po chwili zauważyłam jak Sana wychyla się lekko i spogląda na mnie. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Chłopak zauważył ją i był nieco zdziwiony.
- To Sana. Moja towarzyszka. -wytłumaczyłam szybko.
- To łasiczka.
- Nie, kuna. Są bardzo podobne, ale różnią się ogonami.
Samica spojrzała na chłopaka i zaczęła lekko ruszać noskiem. "On, jest taki jak ty. No może trochę inny." -powiedziała Sana. Spojrzałam na chłopaka i przyglądałam się mu. Wiedziałam już o co chodzi Sanie. Ciekawe, czy też uczęszcza do ośrodka...
- Ach, zapomniałam się przedstawić jestem Rose.


<Tetsuya?>

piątek, 3 czerwca 2016

Od Tetsuyi CD Rose

 To miejsce wciąż było dla mnie nowe i zupełnie obce. Nie było sensu ukrywać, że czułem się trochę nieswojo. Jednak jakby nie patrzeć zostawiłem za sobą rodzinę i wszystkich przyjaciół. Doszedłem do wniosku, że muszę zapoznać się z innymi "takimi jak ja", jak to określili moi rodzice. Ale najpierw postanowiłem trochę się przewietrzyć i przejść na spacer po okolicy. Zarzuciłem więc skórzaną kurtkę na ramiona, do uszu wsunąłem słuchawki i opuściłem budynek, wsłuchując się w dźwięki ulubionej muzyki.
 Nie zaszedłem jednak wcale tak daleko, gdy nagle wpadła na mnie nieznajoma dziewczyna. Wskutek naszego zderzenia upadła na podłoże nim zdążyłem ją złapać.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, kucając przed nią.
- Tak, głowa mnie tylko trochę boli, ale zaraz przejdzie - odparła i otworzyła oczy.
- Jesteś pewna? - Zmarszczyłem brwi. - Nie zrobiłaś sobie przypadkiem krzywdy? Bardzo cię przepraszam, chyba nie patrzyłem za bardzo, gdzie idę.
Podniosłem się i wyciągnąłem do niej rękę, żeby pomóc jej wstać.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz?

<Rose? Wybacz, że tak długo musiałaś czekać T^T>

środa, 1 czerwca 2016

Od Sophie do Jack'a

Gdy tylko wstałam, natychmiast pobiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Tak, jak przypuszczałam moje oczy były żółte. Uderzyłam pięścią w ścianę i wybiegłam z pokoju. Pędziłam przez korytarz, a przy schodach skoczyłam i w locie zmieniłam się w wilka. Wyskoczyłam z budynku zamku, zostawiając za sobą zaskoczonych i przerażonych uczniów. Szybko ruszyłam w stronę lasu. Zwolniłam tuż po przekroczeniu linii drzew o kilka metrów. Obejrzałam się jeszcze za siebie, aby mieć pewność, że nikt mnie nie śledzi. Nic innego nie jest mi do szczęścia potrzebne, jak natrętne i ciekawskie istoty na dwóch nogach. Zgodnie ze swym zwyczajem zaczęłam kontrolę lasu, którą robię już od miesięcy. Dyrektor nie chce, aby ludzie podeszli zbyt blisko szkoły, dlatego wysyła mnie. Po godzinie spaceru wyczułam coś dziwnego, nieznanego i przede wszystkim niebezpiecznego... Był to kolejny śmiałek, który chciał sprawdzić prawdziwość historii o nieuchwytnej, mistycznej wilczycy zamieszkującej ten las. Na szczęście miałam na takich sposoby. Przemieniłam się z powrotem w ludzką postać i powoli szłam w kierunku intruza. Gdy widziałam go z pewnej odległości stworzyłam w jego umyśle wizje, w której w jego stronę biegnie ogromny, groźny wilk i rzuca się w jego stronę. W tym czasie podeszłam do niego i w momencie wybudzenia go z wizji, stałam przed nim. Drgnął ze strachu, równocześnie krzycząc krótko. Jak dobrze, że ludzie widzą zamiast żółtych oczu, niebieskie!
- Czy coś się stało, proszę pana? - spytałam z uśmiechem.
- Nie, nic takiego. Rozbolała mnie głowa... - odparł i odwrócił się, chcąc wyjść z lasu.
- Aaahhh, rozumiem. - mruknęłam jeszcze i czym prędzej wskoczyłam na drzewo. Mężczyzna spojrzał za siebie, a gdy zorientował się, że nikogo za nim nie ma, szybko wybiegł z lasu. Obserwowałam jego poczynania z góry i ze śmiechu o mało nie spadłam z gałęzi. Zeskoczyłam na ziemię i zadowolona ruszyłam w stronę szkoły. Po kilku krokach zatrzymałam się gwałtownie. Coś mi nie pasowało, a mianowicie zapach. Tamten człowiek powinien być już daleko stąd, więc cóż to? Odruchowo skoczyłam w przód, zmieniając się. Ruszyłam mając nos za przewodnika. Po chwili byłam już blisko. Stanęłam, usłyszawszy odgłos kroków i łamanych gałązek. Dla lepszego efektu cofnęłam się nieco, lecz wbrew oczekiwaniom nie zobaczyłam przed sobą człowieka, lecz prawdopodobnie kogoś z instytutu. Zachowałam jednak ostrość i uważnie obserwowałam każdy jego ruch. Również się zatrzymał i zdenerwowany patrzył na mnie. Było widać, że nie bardzo wie, jak się zachować.

(Jack? Nie martw się, ona nie gryzie. Chyba... XD)

Od Jack'a cd. Skylar



I zostałem sam. Samiutki jak palec. Ta dziewczyna wywarła na mnie chyba dobre wrażenie. Dobra, pora wejść do pokoju, powiedziałem do Siebie. Gdy przekręciłem kluczyk i pociągnąłem za klamkę, moim oczom ukazał się niezbyt duży, ale jednak przytulny pokój. Myślałem, że mutanci żyją w lepszych warunkach, ale no cóż, trzeba to jakoś przeżyć. Rozsiadłem się. Powoli zacząłem się rozpakowywać. Miałem mało rzeczy, pożar strawił dosłownie wszystko, ale nie chce o tym opowiadać. Usłyszałem pukanie do drzwi. Zdziwiłem się. To dopiero pierwszy dzień, a już mam gości? Podszedłem i otworzyłem. Moim oczom ukazała się Skylar.

-Hej. Zapomniałam Ci powiedzieć, że zajęcia zaczynają się codziennie o 8:00. Nie przejmuj się, nie zawsze musisz być punktualny.- Uśmiechnęła się ironicznie.

-Dzięki.- powiedziałem, po czym nastąpiła chwila niezręcznej ciszy. Nie wiem dlaczego Skylar nie pożegnała się i nie chciała wrócić do swojego pokoju.

-Może wejdziesz na chwile do mnie?- wymruczałem. Skóra stanęła mi dęba, puls przyspieszył, a źrenice zrobiły się niesamowicie wielkie. -Chce się tylko lepiej poznać.- dodałem, aby nie pomyślała, że jestem jakiś narwanym chłopakiem.

-Pewnie, czemu nie.

Wtedy wewnątrz mnie coś wybuchło. Czułem, jak rozpala się we mnie niesamowicie wielki ogień. To było coś niesamowitego. Miałem nadzieje, że to tylko początek.




Skylar?